Szalona Kalarepa
  • Blog
    • Indeks ilustracji
  • Parowozem przez barwne stulecie
    • Kronikarze, plotkarze..
    • Opowieści z kuferka >
      • w krynolinie
      • w turniurze
      • w gorsecie
      • i bez gorsetu
  • ... po świecie
    • Ubiór i styl >
      • Krynoliny
      • Tiurniury
      • Gorsety
      • Bez gorsetu
      • Kreatorzy mody
    • Wewnątrz i na zewnątz
    • Sztuka, trendy i ludzie >
      • Skandaliści i artyści
      • Kronikarze epoki
      • Hollywood i....
    • Wynalazki i technika >
      • Świat zaczarowanych dźwięków i obrazów
      • Te pędzące maszyny
    • Muzyka i taniec
    • Pucybuty i milionerzy
  • ... przez Warszawę
    • Rozrywka i kultura >
      • Kabaret, rewia, teatr
      • Sfinks, Urania i inne
      • Bajek czar.
    • Wiadomości handlowe
    • W warszawskiej prasie.. >
      • Z tajników Wielkiego Świata
      • Tajny detektyw i inne
  • ... pod Warszawą
    • przy Wiedence >
      • Milanówek >
        • Wille i ludzie I
        • Wille i ludzie II
        • Wille i ludzie III
        • Wille i ludzie IV
        • Wille i ludzie V
        • Przemysłowcy i bankierzy
        • Poszukiwany-poszukiwana
    • przy Wilanowskiej
    • przy Nadwiślańskiej
Lata 1891 - 1917 czyli czas w którym stryjeczna babka Eufrozyna usuwa się już nieco w cień, aby ustąpić pola nowemu pokoleniu, które ma czasem dziwne i rewolucyjne pomysły.
. Zaleffscy w gorsecie
# My rewolucjoniści
# Sekret wuja Władysława

My rewolucjoniści

Picture
Był rok 1899 kiedy młodzi Zaleffscy postanowili założyć organizację rewolucyjną. Decyzja zapadła w pokoju dziecinnym i podjęta została jednogłośnie przez Anastazego (lat 14), Fortunata (lat 12), Emilię (lat 11), Lucynę (lat 7) i lalkę Magdę. Co prawda Anastazy twierdził, że lalka Magda nie powinna podejmować decyzji w tak ważnej sprawie, ale Lucyna która była jej właścicielką zapewniła, że po pierwsze lalka jest za, a po drugie jeśli lalka nie będzie mogła decydować  to ona się rozpłacze.
Gdyby Lucyna się rozpłakała z pewnością przybiegłaby niania, co bardzo utrudniłoby zakładanie organizacji rewolucyjnej więc Anastazy w końcu z westchnieniem się zgodził. Tak więc organizacja  rewolucyjna została  utworzona, co Anastazy obwieścił rodzeństwu głośnym konspiracyjnym szeptem.
- Dobrze - powiedziała Emilia - Ale co będziemy w tej organizacji rewolucyjnej robić?
- Urządzimy pochód - powiedział poważnie Anastazy - Organizacje rewolucyjne urządzają pochody
- Gdzie mamy urządzać ten pochód? -prychnęła Emilia - Dookoła stołu?
- Niania nie pozwala dookoła stołu - wtrąciła Lucyna -Bo rozbijamy sobie głowy
Było to odniesienie do zabawy z zeszłego tygodnia, kiedy bawili się w wyścigi konne biegając dookoła stołu, aż Fortunat potknął się, wyrżnął głową w jego kant i nabił sobie potężnego guza.
- Wiem - powiedział Fortunat - zróbmy pochód do kuchni i zarządajmy od kucharki chleba. Organizacje rewolucyjne żądają chleba.
- O tak chleba! - ucieszyła się Lucyna - Najlepiej z masłem. Na podwieczorek.
- Nie możemy iść do kuchni bo wtedy  się zdekonspirujemy - powiedział Anastazy - Organizacje rewolucyjne są zakonspirowane.
- Zakopsirowane? Co to znaczy? - zapytała Lucyna
- Że mamy zachować całkowite milczenie.
-  Nic nie mówić? - zdziwiła się Lucyna - W ogóle?
- W ogóle.
- A jak ktoś nas zapyta?
- Tym bardziej
- To ja się nie bawię - powiedziała Emilia - To gorsze niż kiedy przychodzą goście, a my mamy być grzeczni i bez pytania się nie odzywać.  
- Nie możesz wystąpić z naszej organizacji rewolucyjnej - warknął Anzelm - Bo będziemy musieli ciebie zastrzelić za zdradę.
- Jak mnie zastrzelisz to poskarżę się niani - odparła Emilia
Anastazy myślał przez chwilę
- Dobrze możesz wystąpić z naszej organizacji, ale musisz zachować całkowite milczenie
- Już jesteś nudny z tym swoim całkowitym milczeniem -odparła Emilia - Żeby należeć do tej twojej organizacji trzeba zachować całkowite milczenie, żeby z niej wystąpić trzeba zachować całkowite milczenie. Chodź Lucyna zamiast bawić się w tą głupią organizację rewolucyjną pobawimy się w dom.
- Tak! W dom! -ucieszyła się Lucyna
- Stójcie -krzyknął Anastazy - Nie możecie...
W odpowiedzi Emilia pokazała mu język, a potem usiadła z Lucyną w drugim końcu pokoju i zaczęła udawać, że gotują coś w garnkach.
Anastazy westchnął ciężko
- Bracie - powiedział do Fortunata - zostaliśmy sami. Może to i lepiej. Dziewczyny nie nadają się do rewolucji.
W tym momencie zza okna rozległ się dźwięk  katarynki i donośny głos
- Wróżby! Przepowiednie! Kto pogłaszcze małpę po głowie, temu przyszłość ona przepowie!  
-  Słyszycie. Kataryniarz ma małpę - wykrzyknął Fortunat -Idę po nianię. Muszę ją z bliska zobaczyć.
Rzucił się do drzwi pokoju.  
- Ale nasza organizacja rewolucyjna -jęknął Anastazy
-Co tam organizacja rewolucyjna - zawołał Fortunat - Skoro na podwórku jest prawdziwa małpa.
Zniknął za drzwiami.
Tak organizacja rewolucyjna zakończyła swój krótki żywot.         


powrót do góry strony.

Sekret wuja Władysława

Picture
W roku 1909 małżonka wuja Władysława doszła do wniosku, że wuj Władysław ją zdradza.  Wuj znikał na całe dnie, a nawet kiedy był obecny wydawał się dziwnie zamyślony. Małżonka nie była co prawda pewna czy wuj Władysław zdradza ją z dobrzej jej znaną subiektką ze swojego kantoru (mało prawdopodobne subiektka była osobą posuniętą w latach, otyłą i miała lekki wąsik) czy też bliżej nieznaną jej kokotą z operetki (tu wyobraźnia małżonki podsuwała jej obrazy różnych wyrafinowanych piękności). Dodatkowo małżonkę irytował zapach odzieży wuja Władysława, który służąca zidentyfikowała jako brudną lampę naftową.  To, że wuj Władysław może zdradzać ją nie dość, że z jakaś kokotą to jeszcze mającą brudne lampy naftowe oburzyła niezmiernie małżonkę, która szczyciła się wzorowo prowadzonym gospodarstwem domowym (zgodnie z poradami Lucyny Ćwierciakiewiczowej).
**
Obiad upłynął w lodowatej ciszy. Nie było to bynajmniej spowodowane jego jakością ponieważ zaserwowano doskonały rosół z francuskimi kluskami, doskonałą sztukę mięsa z korniszonowym sosem, doskonały szpinak z jajami i doskonałe nóżki cielęce smażone z sosem z soku dokładnie według przepisu Lucyny Ćwierciakiewiczowej na obiad idealny na dzień 27 marca. Wuj Władysław zastanawiał się nie wiadomo nad czym, natomiast małżonka zastanawiała się nad pochodzeniem plamy na kołnierzyku wuja Władysława. Plama była ewidentnie tłusta (co małżonka stwierdziła usuwając ją dokładnie według przepisu Lucyny Ćwierciakiewiczowej na usuwanie tłustych plam) natomiast kolor wykluczał aby była plamą po jakiejkolwiek szmince. Wyglądała raczej na jakiś obrzydliwy smar. Na samą myśl, iż wuj Władysław może zdradzać ją z kokotą z operetki która nie dość, że ma brudne lampy naftowe to zamiast szminki używa jakichś smarów małżonka czuła lekki ból głowy.
***
Nadzwyczajna sytuacja jak wiadomo wymaga podjęcia nadzwyczajnych środków. Zdesperowana małżonka wuja Władysława postanowiła więc wyśledzić gdzie wuj Władysław znika na całe popołudnia. Schowana w dorożce która powoli podążała za idącym trotuarem wujem Władysławem małżonka miała jak najgorsze przeczucia. Zwłaszcza, że wuj Władysław zamiast kierować się w kierunku operetki (gdzie jak podejrzewała małżonka rezydowała będąca jej rywalką kokota) wuj Władysław zmierzał w dokładnie odwrotnym kierunku. Do tego okolica stawała się coraz bardziej nieprzyjemna, zabudowana hałasującymi fabrykami i warsztatami. Wreszcie wuj Władysław skręcił w jakąś obskurną bramę.
**
Małżonka wuja Władysława kazała dorożkarzowi poczekać, a sama skierowała się do bramy starając nie ubrudzić sobie sukni. Uchyliła bramę dotykając z obrzydzeniem rączką parasolki. Ledwie to uczyniła doleciał do niej straszliwy huk, a wprost na nią wyleciały potężne kłęby gryzącego dymu, a potem jej oczom  roztoczył się okropny widok. Małżonka niewiele myśląc zemdlała nie zważając na to, że oznacza to kompleksowe czyszczenie jej odzieży (zgodnie ze wskazówkami Lucyny Ćwierciakiewiczowej).
**
Kiedy małżonka wuja Władysława doszła do siebie pierwsze co zobaczyła to pochylającego się nad nią wuja Władysława. Miał na sobie koszulę, która była tak umazana smarami, że na samą myśl o jej czyszczeniu małżonka pomyślała, że może lepiej jest jednak znowu zemdleć.
- Moja droga zdecydowanie nie powinnaś tu przychodzić - odchrząknął wuj Władysław
Uwaga ta zadziałała na małżonkę jak sole trzeźwiące.
- Nie powinnam przychodzić? - warknęła - Znikasz z domu na całe popołudnia. Wracasz śmierdzący brudną naftą. A w ogóle jak ty wyglądasz? Niech ta niechlujna kokota z którą się zadajesz pierze ci tą uświnioną koszulę!
- Jaka kokota? - zdziwił się wuj Władysław
- Ta tutaj mieszkająca, u której spędzasz popołudnia.
Wuj Władysław zaczął się śmiać.
- Chodź moja drogą pokażę ci tą niechlujną kokotę. - Podał jej ręką pomagając się podnieść.
Weszli do sąsiedniego pomieszczenia w którym stał jakiś wielki kształt coś przykryty płachtą. Wuj Władysław ściągnął płachtę. Tego małżonka zdecydowanie się nie spodziewała.
- Co to jest? - zapytała słabym głosem
- Automobil - odparł wuj Władysław  - Nabyłem okazyjnie.
- Okazyjnie czyli za ile? - zapytała podejrzliwie małżonka  
Wuj Władysław wymienił sumę, a zdruzgotana małżonka pomyślała, że może lepszym rozwiązaniem zagadki zaniedbywania ją przez wuja Władysława byłoby gdyby jednak wdał się w romans z jakąś operetkową kokotą.

Edytowana reklama samochodów Pierce-Arrow "Przy operze" z 1911 roku;  autor  Louis D. Fancher.  za pośrednictwem wikicommons

Na stronie wykorzystano dzieła sztuki i oryginalne ilustracje z epoki znajdujące się w domenie publicznej. Szczegółowa lista wykorzystanych ilustracji wraz ze źródłem ich pochodzenia na stronie 'indeks ilustracji

Powered by Create your own unique website with customizable templates.