
Kariera Lucyny Messal zaczęła się nietypowo jak na operetkową divę. Talent taneczny córki stolarza został doceniony i stała się uczennicą szkoły baletowej. Jeszcze przed jej ukończeniem, w wieku 10 lat dostała angaż do "corps de ballet" Warszawskich Teatrów Rządowych , kilka lat później w 1901 została nawet prima baleriną. Nie zaspokajało to jednak rozbudzonych ambicji córki stolarza obdarzonej ponadprzeciętnym wdziękiem, głosem i urodą. Chciała królować nie tylko na scenie, ale również poza nią, a w czasach gdy królowała opera i operetka aby to osiągnąć trzeba było umieć śpiewać.
Już w roku 1901 zaczęła pobierać lekcje śpiewu pod kierunkiem najwybitniejszych pedagogów jakich można było znaleść w ówczesnej Warszawie. Niestety jej debiut w 1904 roku w Teatrze Nowości zakończył się kompletną klęską. Prasa nie zobaczyła w niej wielkiego potencjału. Lucyna Messal, jak przystało na prawdziwa divę, bynajmniej w siebie nie zwątpiła - tylko przystąpiła z zapałem do uzupełnienia własnych braków. Kolejne 5 lat spędziła szlifując głos i poznając kolejne tajniki scenicznego śpiewu. Wysiłek ten opłacił się, bowiem gdy dano jej kolejna szansę porwała nie tylko krytykę, ale co znacznie bardziej istotne, również publiczność. Sukces był tak wielki, ze dotychczasowa primadonna Teatru Nowości, Wiktoria Kawecka, nie zdecydowała się na podniesienie rękawicy, lecz spakowała walizki i przeniosła się do Sankt Petersburga.
Z perspektywy czasu wydaje się, że była to decyzja słuszna, bowiem Lucyna Messal wprowadziła do operetki prawdziwą rewolucję. Łączyła bowiem w sobie umiejętności wokalne z tanecznymi. Powszechny podziw wzbudzała gracja jej ruchów i sposób poruszania się po scenie. Sprawiało, to że podniosła poprzeczkę, której nie potrafiły już przeskoczyć dotychczasowe "stateczne" divy, których głównym atutem był przepiękny głos. Do przeszłości odeszły czasy w których umiejętność śpiewu była wystarczająca aby zdobyć serce publiczności.
Lucyna Messal podbiła Warszawę całkowicie. Jej nazwisko było gwarancja sukcesu przedstawienia i tłumów na widowni. Jak na divę przystało była obsypywana kwiatami i prezentami. Kochali się w niej studenci i oficerowie. Uwielbienie dla niej było tak ogromne, że w teatralnym repertuarze nie wymieniano tytułów przedstawień, lecz informację, którego dnia artystka pojawi się na scenie.
Jak na prawdziwą divę przystało była również autorką wielkiego skandalu, który wstrząsną nie tylko całą Warszawą. A było nim .... zatańczenie w 1913 roku tanga. Widok tańczącej gorszący taniec (taka wówczas opinię miało tango) Lucyny Messal na scenie Teatru Nowości na premierze operetki "Targ na dziewczęta" i do tego z policzkiem przytulonym do policzka Józefa Redo - to było zbyt wiele dla ówczesnych świętoszków. Było to jednak wystarczająco by ustawić przed teatrem niekończące się kolejki i zapchać salę teatralną elegancka publicznością.
Wojnę Lucyna Messal spędziła w Rosji występując w w Petersburgu, Kijowie, Moskwie, Odessie i Baku Gdy wróciła po odzyskaniu niepodległości została przywitana owacyjnie i nadal święciła tryumfy nie tylko na warszawskich scenach. Występowała również w Wiedniu, Budapeszcie, Krakowie, Katowicach, Sosnowcu, Lublinie i wielu innych
Niestety gorzej jej się wiodło w biznesie, którym również próbowała swoich sił, Teatr "Operetka Lucyny Messal", który założyła z 1929 szybko splajtował, pozostawiając artystkę w kłopotach finansowych z którymi się przez dłuższy czas przyszło jej się borykać. Jednak i to miało swoją dobra stronę, bowiem zwróciło jej uwagę na możliwości zarobkowe jakie dawały wówczas coraz popularniejsze formy rozrywki, które przez operowo-operetkowych purystów były powszechnie uważane za plebejskie i niezasługujące na miano prawdziwej sztuki. Lucynę Messal można było więc oglądać nie tylko w poważnym repertuarze, ale również w rewii (w tym w słynnym Morskim Oku) Wystąpiła również w filmie "Szczęśliwa trzynastka". Nagrywała płyty.
Czas wojny był dla niej podobnie jak dla wielu artystów okresem bardzo ciężkim. Aby zarobić na życie prowadziła w okupowanej stolicy "Bar pod Mesalką", który najprawdopodobniej ze względu na sławę właścicielki nie stał się obiektem ataków ani ze strony okupanta, ani walczącego podziemia. Po wojnie pomimo podeszłego, jak na śpiewaczkę wieku, występowała w warszawskich teatrach nadal wzbudzając zachwyt publiczności. Z tego okresu pochodzą wspomnienia Witolda Sadowego "Nie zagrałem z nią w żadnej sztuce, ale często rozmawialiśmy w bufecie teatralnym. Była osobą dobrą, czułą i serdeczną. Kochała młodzież i lubiła z nią gawędzić. Opowiadała mi o swojej młodości i czasach okupacji, kiedy było jej ciężko, kiedy wyprzedawała wszystko i piekła torty, aby zarobić na życie. "
Wraz ze śmiercią Lucyny Messal w 1953 roku odeszła ostatnia wielka warszawska diva. Rozwój massmediów sprawił, że nie było już dla nich miejsca w wyobraźni tłumów. Ich miejsce zajęły gwiazdy pop-kultury , które miały już jednak inny styl.
Cytat pochodzi z artykułu "Lucyna Messal" Witolda Sadowego (Gazeta Wyborcza - Stołeczna nr 195)
Już w roku 1901 zaczęła pobierać lekcje śpiewu pod kierunkiem najwybitniejszych pedagogów jakich można było znaleść w ówczesnej Warszawie. Niestety jej debiut w 1904 roku w Teatrze Nowości zakończył się kompletną klęską. Prasa nie zobaczyła w niej wielkiego potencjału. Lucyna Messal, jak przystało na prawdziwa divę, bynajmniej w siebie nie zwątpiła - tylko przystąpiła z zapałem do uzupełnienia własnych braków. Kolejne 5 lat spędziła szlifując głos i poznając kolejne tajniki scenicznego śpiewu. Wysiłek ten opłacił się, bowiem gdy dano jej kolejna szansę porwała nie tylko krytykę, ale co znacznie bardziej istotne, również publiczność. Sukces był tak wielki, ze dotychczasowa primadonna Teatru Nowości, Wiktoria Kawecka, nie zdecydowała się na podniesienie rękawicy, lecz spakowała walizki i przeniosła się do Sankt Petersburga.
Z perspektywy czasu wydaje się, że była to decyzja słuszna, bowiem Lucyna Messal wprowadziła do operetki prawdziwą rewolucję. Łączyła bowiem w sobie umiejętności wokalne z tanecznymi. Powszechny podziw wzbudzała gracja jej ruchów i sposób poruszania się po scenie. Sprawiało, to że podniosła poprzeczkę, której nie potrafiły już przeskoczyć dotychczasowe "stateczne" divy, których głównym atutem był przepiękny głos. Do przeszłości odeszły czasy w których umiejętność śpiewu była wystarczająca aby zdobyć serce publiczności.
Lucyna Messal podbiła Warszawę całkowicie. Jej nazwisko było gwarancja sukcesu przedstawienia i tłumów na widowni. Jak na divę przystało była obsypywana kwiatami i prezentami. Kochali się w niej studenci i oficerowie. Uwielbienie dla niej było tak ogromne, że w teatralnym repertuarze nie wymieniano tytułów przedstawień, lecz informację, którego dnia artystka pojawi się na scenie.
Jak na prawdziwą divę przystało była również autorką wielkiego skandalu, który wstrząsną nie tylko całą Warszawą. A było nim .... zatańczenie w 1913 roku tanga. Widok tańczącej gorszący taniec (taka wówczas opinię miało tango) Lucyny Messal na scenie Teatru Nowości na premierze operetki "Targ na dziewczęta" i do tego z policzkiem przytulonym do policzka Józefa Redo - to było zbyt wiele dla ówczesnych świętoszków. Było to jednak wystarczająco by ustawić przed teatrem niekończące się kolejki i zapchać salę teatralną elegancka publicznością.
Wojnę Lucyna Messal spędziła w Rosji występując w w Petersburgu, Kijowie, Moskwie, Odessie i Baku Gdy wróciła po odzyskaniu niepodległości została przywitana owacyjnie i nadal święciła tryumfy nie tylko na warszawskich scenach. Występowała również w Wiedniu, Budapeszcie, Krakowie, Katowicach, Sosnowcu, Lublinie i wielu innych
Niestety gorzej jej się wiodło w biznesie, którym również próbowała swoich sił, Teatr "Operetka Lucyny Messal", który założyła z 1929 szybko splajtował, pozostawiając artystkę w kłopotach finansowych z którymi się przez dłuższy czas przyszło jej się borykać. Jednak i to miało swoją dobra stronę, bowiem zwróciło jej uwagę na możliwości zarobkowe jakie dawały wówczas coraz popularniejsze formy rozrywki, które przez operowo-operetkowych purystów były powszechnie uważane za plebejskie i niezasługujące na miano prawdziwej sztuki. Lucynę Messal można było więc oglądać nie tylko w poważnym repertuarze, ale również w rewii (w tym w słynnym Morskim Oku) Wystąpiła również w filmie "Szczęśliwa trzynastka". Nagrywała płyty.
Czas wojny był dla niej podobnie jak dla wielu artystów okresem bardzo ciężkim. Aby zarobić na życie prowadziła w okupowanej stolicy "Bar pod Mesalką", który najprawdopodobniej ze względu na sławę właścicielki nie stał się obiektem ataków ani ze strony okupanta, ani walczącego podziemia. Po wojnie pomimo podeszłego, jak na śpiewaczkę wieku, występowała w warszawskich teatrach nadal wzbudzając zachwyt publiczności. Z tego okresu pochodzą wspomnienia Witolda Sadowego "Nie zagrałem z nią w żadnej sztuce, ale często rozmawialiśmy w bufecie teatralnym. Była osobą dobrą, czułą i serdeczną. Kochała młodzież i lubiła z nią gawędzić. Opowiadała mi o swojej młodości i czasach okupacji, kiedy było jej ciężko, kiedy wyprzedawała wszystko i piekła torty, aby zarobić na życie. "
Wraz ze śmiercią Lucyny Messal w 1953 roku odeszła ostatnia wielka warszawska diva. Rozwój massmediów sprawił, że nie było już dla nich miejsca w wyobraźni tłumów. Ich miejsce zajęły gwiazdy pop-kultury , które miały już jednak inny styl.
Cytat pochodzi z artykułu "Lucyna Messal" Witolda Sadowego (Gazeta Wyborcza - Stołeczna nr 195)