W XIX i początkach XX wieku modę dyktował Paryż, albo Wiedeń, wykształcenie zdobywało się w Petersburgu albo Dorpacie, zajmować się sztuką jeździło do Rzymu, a zdobyć pieniądze do Nowego Jorku. Jednak mimo wszystko Warszawa stanowiła najbliższe centrum wielkomiejskiego życia.
Parowozem przez barwne stulecie przez Warszawę (i inne miasta) |
z czasów krynolin # # # . |
z czasów turniur # Warszawa 1885 (Baronowa XYZ) # Jak to z kanalizacją bywało # . |
z czasów gorsetów # # # . |
z czasów bez gorsetu # # # . |

Twierdzenie, że w tym czasie Warszawa miała dużo wspólnego z ta jaką w swoich obrazach utrwalił Canaletto prawie 100 lat wcześniej wydawać by się mogło pewną przesadą. Jednak w porównaniu ze zmianami jakie miały zajść w następnej epoce można zaryzykować takie twierdzenie. Jednak w spokojnym życiu miasta pojawiały się już symptomy zmian, które zapowiadały gwałtowny rozwój w niedalekiej przyszłości
Funkcja Warszawy od czasów Canaletta do czasów krynolin niewiele się zmieniła - pozostawała ona nadal przede wszystkim zapleczem handlowo - przemysłowym dla pobliskich majątków ziemskich oraz lokalnym centrum administracyjno- kulturalnym. Jej jądro stanowiły różne instytucje publiczne oświatowe, gospodarczo-finansowe. Instytucje te przyciągały możliwością zarobku nie tylko wykwalifikowana kadrę (70% wykształconych kadr znajdowało zatrudnienie właśnie w instytucjach publicznych), ale również możnych pragnących mieć wpływ na ich działanie.
Duża ilość ludzi posiadających , jak na owe czasy znaczne środki zlokalizowana w jednym miejscu z kolei stymulowała rozwój kultury, i wraz z obecnością instytucji publicznych tworzyła zapotrzebowanie na szereg specyficznych usług. Toteż miasto oferowało możliwości prowadzenia zyskownej praktyki lekarza, adwokata, notariusza, dziennikarza. Warszawa jako ośrodek kulturalny przyciągała także artystów, literatów oraz uczącą się młodzież. Wydawano również codzienne gazety, które donosiły o premierach teatralnych, występach wybitnych artystów, odczytach, wystawach, balach i wydarzeniach towarzyskich. W czasach bardzo kiepskiej komunikacji do tych ostatnich zaliczano również każdy przyjazd każdej osoby "z towarzystwa" do miasta
Te wykwalifikowane kadry potrzebowały szeregu produktów i usług, z których zaspokajania żyły liczne warsztaty rzemieślnicze, drobne zakłady przemysłowe, sklepy, targowiska itp. jak również ludność najemna zatrudniana przy pracach domowych. Przy braku usług komunalnych nawet średniozamożne gospodarstwo domowe nie mogło się obejść bez służącej i dorywczej pomocy wyrobnika czyli kogoś kto za odpowiednim wynagrodzenie wykonywałby już dawno zapomniane prace takie jak przyniesienie wody ze studni, przywiezienie i narąbanie drzewa, wywózka nieczystości czy popiołu etc. Potrzebne były również guwernantki, dozorcy, osoby do obsługi konnych pojazdów. Dawało to szanse na godziwe zatrudnienia również mniej wykwalifikowanej lub w ogóle pozbawionej kwalifikacji części ludności, szczególnie tej, która napływała w poszukiwaniu pracy z prowincji.
Handel niemalże zmonopolizowała ludność żydowska oferująca różne produkty w niewielkich sklepikach i kramach. Jeżeli chodzi o produkcję to w tym okresie pojawiły się co prawda nieliczne większe zakłady, jednak nie spowodowało to powstania konkurencji pomiędzy drobna i wielka produkcją. Nastąpił bowiem swoisty podział ról. Duże zmechanizowane zakłady produkowały przeważnie na potrzeby kraju a nawet na eksport. Natomiast drobni, tradycyjni wytwórcy zaopatrywali rynek warszawski. Podział ten utrzymał się bardzo długo.
Z ważniejszych zakładów, które na trwale wpisały się w krajobraz miasta trzeba wymienić zakłady produkujące maszyny i narzędzia rolnicze, które były niejako pionierami przemysłu metalurgicznego, który w następnych okresach miał zdominować przemysłowy krajobraz Warszawy. W wytwórczości galanteryjno-metalowej pojawiają się zakłady Norblina, Frageta, Gerlacha, Malcza, Mintera, Tworkowskiego, które oferowały swoje różnorodne produkty w sklepach firmowych wzbogacając w ten sposób handlowa mapę większych miast. W branży chemiczno-tłuszczowej działały zakłady Epsteina i Levy oraz Hirschman i Kijewski. Uznanie też zdobyła wytwórnia perfum i mydła toaletowego Fryderyka Pulsa. W branży garbarskiej większe fabryki mieli Temler i Szwede oraz J. Liedtke, a w przemyśle tytoniowym działała fabryka cygar i papierosów L. Kronenberga.
W tym czasie dokonano kilku inwestycji, które zapoczątkowywały proces gwałtownych przemian. Pierwszą z nich była kolej warszawsko-wiedeńska, której budowę zakończono w 1848 roku. Kończyła ona okres relatywnej izolacji miasta będącej wynikiem słabo rozwiniętej komunikacji. Podobne znaczenie miał most Kierbiedzia - pierwszy stały most łączący Warszawę z prawym brzegiem Wisły.
W 1853/55 zbudowano nowoczesna siec wodociągową, a kilka lat później pojawiły się pierwsze lampy gazowe, co redukowało poziom zanieczyszczenia i pozwalało na dalszy rozwój miasta.
Na zakończenie cytat z książki "Drobnomieszczaństwo w XIX-wiecznej Warszawie" Stefanii Kowalskiej - Glikman opisujący jak w czasach krynolin wyglądały niektóre dzielnice miasta.
"Zmieniał się charakter poszczególnych dzielnic. W jednych zamieszkiwał większy odsetek ziemian, inteligencji i finansjery, w innych przeważali rzemieślnicy, służba, wyrobnicy i robotnicy fabryczni. Krakowskie Przedmieście, Senatorska i Nowy Światmieściły apartamenty rodzin ziemiańskich i wyższych funkcjonariuszy państwowych. Wokół sądów, Banku Polskiego, Komisji Rządowej lokowały się rodziny urzędników, rejentów i ludzi interesów. Stare Miasto i przyległe doń uliczki pozostawały nadal dzielnico, drobnych rzemieślników, handlarzy i ludności żyjącej z pracy rąk. Zamieszkiwali oni ciasne uliczki Dunaju, Piwnej, Świętojańskiej, Podwala itp. Zachodnie dzielnice miasta, słabo jeszcze zabudowane, były miejscem zamieszkania robotników fabrycznych, wyrobników, ludzi parających się handlem i transportem.
Powiśle miało zupełnie inne oblicze. Należało w Warszawie do dzielnic najuboższych. Piętrowe kamienice rzadko zdobiły nadwiślańskie ulice, na których żadna „przyzwoita familia" nie zdecydowała się osiedlić. Przy Brzozowej, Bugaj, Lipowej, na Solcu i Czerniakowskiej znajdowali schronienie wyrobnicy, robotnicy pobliskich manufaktur i fabryk, włóczędzy i żebracy. „Nadwiślańskie okolice Warszawy — pisał w 1865 r. W. Szymanowski posiadają oddzielną swoją ludność, właściwymi charakterystycznymi cechami różniącą się od zwykłych mieszkańców miasta. Rzadko kiedy, który z tych nadwiślańców zabłąka się na głównych ulicach".
W dzielnicy zamieszkałej gęsto przez mieszkańców wyznania mojżeszowego, na ul. Franciszkańskiej, Nalewkach, Nowiniarskiej czy Gęsiej panował cały dzień ruch handlowy. Tu królowała niepodzielnie ludność żydowska i język — jidysz. Mowę polską słyszało się rzadziej, raczej w sklepie czy przy straganie niż w rozmowach prywatnych. Była to dzielnica drobnomieszczaństwa żydowskiego."
" Rozrzucone dotychczas po mieście zakłady są przenoszono na zachodnie tereny miasta, w kierunku słabiej zaludnionych dzielnic. W tym tez kierunku przesiedla się ludność robotnicza, szukając mieszkań w pobliżu miejsca pracy. Za to szyldy warsztatów rzemieślniczych widnieją na każdej niemal warszawskiej ulicy. Obok nich rozpościerają się sklepy detaliczne, gdzieniegdzie kramy i kioski z gazetami i wodą sodową. Większe magazyny lokują się na kilku pryncypialnych ulicach, w sąsiedztwie urzędów, banków i prywatnych domów handlowych."
Aby obraz był bardziej pełny trzeba jeszcze wspomnieć o dzielnicy reprezentatywnych pałaców bogatych rodów magnackich otoczonych ogrodami, które na skutek intensywniejszej zabudowy w centrum zaczęły się przenosić w okolice Alei Ujazdowskich.
Funkcja Warszawy od czasów Canaletta do czasów krynolin niewiele się zmieniła - pozostawała ona nadal przede wszystkim zapleczem handlowo - przemysłowym dla pobliskich majątków ziemskich oraz lokalnym centrum administracyjno- kulturalnym. Jej jądro stanowiły różne instytucje publiczne oświatowe, gospodarczo-finansowe. Instytucje te przyciągały możliwością zarobku nie tylko wykwalifikowana kadrę (70% wykształconych kadr znajdowało zatrudnienie właśnie w instytucjach publicznych), ale również możnych pragnących mieć wpływ na ich działanie.
Duża ilość ludzi posiadających , jak na owe czasy znaczne środki zlokalizowana w jednym miejscu z kolei stymulowała rozwój kultury, i wraz z obecnością instytucji publicznych tworzyła zapotrzebowanie na szereg specyficznych usług. Toteż miasto oferowało możliwości prowadzenia zyskownej praktyki lekarza, adwokata, notariusza, dziennikarza. Warszawa jako ośrodek kulturalny przyciągała także artystów, literatów oraz uczącą się młodzież. Wydawano również codzienne gazety, które donosiły o premierach teatralnych, występach wybitnych artystów, odczytach, wystawach, balach i wydarzeniach towarzyskich. W czasach bardzo kiepskiej komunikacji do tych ostatnich zaliczano również każdy przyjazd każdej osoby "z towarzystwa" do miasta
Te wykwalifikowane kadry potrzebowały szeregu produktów i usług, z których zaspokajania żyły liczne warsztaty rzemieślnicze, drobne zakłady przemysłowe, sklepy, targowiska itp. jak również ludność najemna zatrudniana przy pracach domowych. Przy braku usług komunalnych nawet średniozamożne gospodarstwo domowe nie mogło się obejść bez służącej i dorywczej pomocy wyrobnika czyli kogoś kto za odpowiednim wynagrodzenie wykonywałby już dawno zapomniane prace takie jak przyniesienie wody ze studni, przywiezienie i narąbanie drzewa, wywózka nieczystości czy popiołu etc. Potrzebne były również guwernantki, dozorcy, osoby do obsługi konnych pojazdów. Dawało to szanse na godziwe zatrudnienia również mniej wykwalifikowanej lub w ogóle pozbawionej kwalifikacji części ludności, szczególnie tej, która napływała w poszukiwaniu pracy z prowincji.
Handel niemalże zmonopolizowała ludność żydowska oferująca różne produkty w niewielkich sklepikach i kramach. Jeżeli chodzi o produkcję to w tym okresie pojawiły się co prawda nieliczne większe zakłady, jednak nie spowodowało to powstania konkurencji pomiędzy drobna i wielka produkcją. Nastąpił bowiem swoisty podział ról. Duże zmechanizowane zakłady produkowały przeważnie na potrzeby kraju a nawet na eksport. Natomiast drobni, tradycyjni wytwórcy zaopatrywali rynek warszawski. Podział ten utrzymał się bardzo długo.
Z ważniejszych zakładów, które na trwale wpisały się w krajobraz miasta trzeba wymienić zakłady produkujące maszyny i narzędzia rolnicze, które były niejako pionierami przemysłu metalurgicznego, który w następnych okresach miał zdominować przemysłowy krajobraz Warszawy. W wytwórczości galanteryjno-metalowej pojawiają się zakłady Norblina, Frageta, Gerlacha, Malcza, Mintera, Tworkowskiego, które oferowały swoje różnorodne produkty w sklepach firmowych wzbogacając w ten sposób handlowa mapę większych miast. W branży chemiczno-tłuszczowej działały zakłady Epsteina i Levy oraz Hirschman i Kijewski. Uznanie też zdobyła wytwórnia perfum i mydła toaletowego Fryderyka Pulsa. W branży garbarskiej większe fabryki mieli Temler i Szwede oraz J. Liedtke, a w przemyśle tytoniowym działała fabryka cygar i papierosów L. Kronenberga.
W tym czasie dokonano kilku inwestycji, które zapoczątkowywały proces gwałtownych przemian. Pierwszą z nich była kolej warszawsko-wiedeńska, której budowę zakończono w 1848 roku. Kończyła ona okres relatywnej izolacji miasta będącej wynikiem słabo rozwiniętej komunikacji. Podobne znaczenie miał most Kierbiedzia - pierwszy stały most łączący Warszawę z prawym brzegiem Wisły.
W 1853/55 zbudowano nowoczesna siec wodociągową, a kilka lat później pojawiły się pierwsze lampy gazowe, co redukowało poziom zanieczyszczenia i pozwalało na dalszy rozwój miasta.
Na zakończenie cytat z książki "Drobnomieszczaństwo w XIX-wiecznej Warszawie" Stefanii Kowalskiej - Glikman opisujący jak w czasach krynolin wyglądały niektóre dzielnice miasta.
"Zmieniał się charakter poszczególnych dzielnic. W jednych zamieszkiwał większy odsetek ziemian, inteligencji i finansjery, w innych przeważali rzemieślnicy, służba, wyrobnicy i robotnicy fabryczni. Krakowskie Przedmieście, Senatorska i Nowy Światmieściły apartamenty rodzin ziemiańskich i wyższych funkcjonariuszy państwowych. Wokół sądów, Banku Polskiego, Komisji Rządowej lokowały się rodziny urzędników, rejentów i ludzi interesów. Stare Miasto i przyległe doń uliczki pozostawały nadal dzielnico, drobnych rzemieślników, handlarzy i ludności żyjącej z pracy rąk. Zamieszkiwali oni ciasne uliczki Dunaju, Piwnej, Świętojańskiej, Podwala itp. Zachodnie dzielnice miasta, słabo jeszcze zabudowane, były miejscem zamieszkania robotników fabrycznych, wyrobników, ludzi parających się handlem i transportem.
Powiśle miało zupełnie inne oblicze. Należało w Warszawie do dzielnic najuboższych. Piętrowe kamienice rzadko zdobiły nadwiślańskie ulice, na których żadna „przyzwoita familia" nie zdecydowała się osiedlić. Przy Brzozowej, Bugaj, Lipowej, na Solcu i Czerniakowskiej znajdowali schronienie wyrobnicy, robotnicy pobliskich manufaktur i fabryk, włóczędzy i żebracy. „Nadwiślańskie okolice Warszawy — pisał w 1865 r. W. Szymanowski posiadają oddzielną swoją ludność, właściwymi charakterystycznymi cechami różniącą się od zwykłych mieszkańców miasta. Rzadko kiedy, który z tych nadwiślańców zabłąka się na głównych ulicach".
W dzielnicy zamieszkałej gęsto przez mieszkańców wyznania mojżeszowego, na ul. Franciszkańskiej, Nalewkach, Nowiniarskiej czy Gęsiej panował cały dzień ruch handlowy. Tu królowała niepodzielnie ludność żydowska i język — jidysz. Mowę polską słyszało się rzadziej, raczej w sklepie czy przy straganie niż w rozmowach prywatnych. Była to dzielnica drobnomieszczaństwa żydowskiego."
" Rozrzucone dotychczas po mieście zakłady są przenoszono na zachodnie tereny miasta, w kierunku słabiej zaludnionych dzielnic. W tym tez kierunku przesiedla się ludność robotnicza, szukając mieszkań w pobliżu miejsca pracy. Za to szyldy warsztatów rzemieślniczych widnieją na każdej niemal warszawskiej ulicy. Obok nich rozpościerają się sklepy detaliczne, gdzieniegdzie kramy i kioski z gazetami i wodą sodową. Większe magazyny lokują się na kilku pryncypialnych ulicach, w sąsiedztwie urzędów, banków i prywatnych domów handlowych."
Aby obraz był bardziej pełny trzeba jeszcze wspomnieć o dzielnicy reprezentatywnych pałaców bogatych rodów magnackich otoczonych ogrodami, które na skutek intensywniejszej zabudowy w centrum zaczęły się przenosić w okolice Alei Ujazdowskich.

W tym czasie znaczenie administracyjne Warszawy zmalało, przestała bowiem być siedziba centralnych urzędów, zostały one podporządkowane ministerstwu w Petersburgu.
Nie spowodowało to bynajmniej spadku znaczenia miasta, które zaczęło się zmieniać w prężny ośrodek gospodarczy.
Stało się to za sprawą kolei, której szybka rozbudowa zmieniła Warszawę w węzeł kolejowy. W krótkim czasie Warszawa zyskała połączenie do Wiednia, Krakowa, Wrocławia (kolej warszawsko- wiedeńska zakończona w 1848 roku), Petersburga, Wilna, Białegostoku (kolej Petersburska zakończona w 1862 roku), Moskwy, Terespola (kolej Terespolska zakończona w 1867 roku), Kijowa (odcinek kolei terespolskiej oddany w 1873 roku), Lublina, Gdańska (kolej nadwiślańska zakończona w 1877 roku). Aby uzmysłowić sobie rewolucje jaka te inwestycje spowodowały wystarczy pamiętać, ze były to jedyne środki transportu poza transportem konnym, a sieci autostrad czy nawet pokrytych asfaltem dróg powiatowych nikt sobie nawet nie wyobrażał.
Na mapie miasta pojawiły się dworce, które stawały się oknem na świat i otwierały nowe możliwości przed mieszkańcami miasta, które jeszcze niedawno było żyjącym własnym, spokojnym życiem siedliskiem instytucji publicznych. Kolejno pojawiały się Dworzec kolei Warszawsko-Wiedeńskiej (skrzyżowanie al. Jerozolimskich i Marszałkowskiej), Dworzec kolei Petersburskiej/Wileński (przy ulicy Wileńskiej), Dworzec kolei Terespolskiej/ Brzeski/ Wschodni (przy ulicy Brzeskiej/Kijowskiej), Dworzec Warszawa-Praga (na Nowym Bródnie), Główny Dworzec Kolei Nadwiślańskiej (niedaleko Cytadeli.)
W takich okolicznościach Warszawa szybko zmieniała się nie tylko w ośrodek tranzytowo- przeładunkowy, ale przede wszystkim w centrum handlowe. Obroty handlowe zwiększyły się wielokrotnie.
Sprawny handel jak wiadomo nie istnieje bez silnego sektora finansowego. Nieunikniony był więc szybki rozwój instytucji finansowych co odnotowała Stefania Kowalska - Glikman w ksiażce "Drobnomieszczaństwo w XIX-wiecznej Warszawie"
"W 1870 r. został otwarty Bank Handlowy w formie spółki akcyjnej, od 1871 r. działał Bank Dyskontowy. W 1887 r. prasa podawała, że w Warszawie znajduje się 7 banków, 31 towarzystw akcyjnych, jedno towarzystwo ubezpieczeniowe oraz 19 agentur towarzystwa ubezpieczeniowego, 30 domów bankierskich, 82 kantory kupców I gildii i 987 II gildii, 45 kantorów weksli, 26 rozmaitych domów agenturowych itp."
Dobre skomunikowanie otworzyło również nowe rynki zbytu dla warszawskiego przemysłu i rzemiosła , stymulując ich rozwój. Szczególne znaczenie miało otworzenie chłonnego rynku rosyjskiego.
Rozwój przemysłu stymulowała również duża podaż siły roboczej na skutek dużej migracji do miast w następstwie uwłaszczenia chłopów. Niewykwalifikowany robotnicy znajdowali zatrudnienie w przemyśle. Warszawa stawała się powoli ważnym centrum przemysłu metalurgicznego. Szybko postępował również mechanizacja w innych dziedzinach produkcji.
Rozwój kolejnictwa, handlu, przemysłu i bankowości stworzył nie tylko zapotrzebowanie na niewykwalifikowana lub wpółwykwalifikowaną siłę roboczą. Rozwój nie byłby możliwy bez dalszego napływu inteligencji - dobrze wykształconej i pozbawionej własnych środków produkcji grupy ludności. Napływała ona z dworów i prowincjonalnych miasteczek z których wypychały ja coraz trudniejsze warunki gospodarowania. Znajdowała ona zatrudnienie już nie tylko w instytucjach publicznych, ale również coraz częściej w sektorze prywatnym.
Szybki wzrost ludności Warszawy spowodował także nasilenie procesów społecznych zapoczątkowanych w poprzedniej epoce czyli coraz większe rozwarstwienie ludności i segmentację miasta na różne dzielnice, których charakter coraz bardziej odzwierciedlał status majątkowy i sposób zarabiania mieszkańców. Napływ ludności nie ograniczał się tylko do samego miasta. Dzięki rozwojowi kolei, dającej możliwość szybkiego i dogodnego transportu, szybkiej urbanizacji ulegały także strefy podmiejskie zasiedlane często przez bogatszą część miejskiej populacji uciekającej przed miejskim brudem i zgiełkiem.
O szybkości rozwoju Warszawy i bogactwie jakie ten rozwój generował świadczyć może fakt, że 1891 r. Warszawa liczyła 66 milionerów, w tym tylko 10 przedstawicieli arystokracji.. W połowie XIX w. klasycznym przedstawicielem warszawskiego milionera-finansisty był Leopold Kronenberg
W epoce turniur Warszawa zmieniała się z sennego ośrodka administracyjnego w dynamiczny i szybko bogacący ośrodek gospodarczy z szybko rosnąca liczba ludności. Ośrodek ten oddziaływał na najbliższą okolice jak jeszcze nigdy przedtem.
Nie spowodowało to bynajmniej spadku znaczenia miasta, które zaczęło się zmieniać w prężny ośrodek gospodarczy.
Stało się to za sprawą kolei, której szybka rozbudowa zmieniła Warszawę w węzeł kolejowy. W krótkim czasie Warszawa zyskała połączenie do Wiednia, Krakowa, Wrocławia (kolej warszawsko- wiedeńska zakończona w 1848 roku), Petersburga, Wilna, Białegostoku (kolej Petersburska zakończona w 1862 roku), Moskwy, Terespola (kolej Terespolska zakończona w 1867 roku), Kijowa (odcinek kolei terespolskiej oddany w 1873 roku), Lublina, Gdańska (kolej nadwiślańska zakończona w 1877 roku). Aby uzmysłowić sobie rewolucje jaka te inwestycje spowodowały wystarczy pamiętać, ze były to jedyne środki transportu poza transportem konnym, a sieci autostrad czy nawet pokrytych asfaltem dróg powiatowych nikt sobie nawet nie wyobrażał.
Na mapie miasta pojawiły się dworce, które stawały się oknem na świat i otwierały nowe możliwości przed mieszkańcami miasta, które jeszcze niedawno było żyjącym własnym, spokojnym życiem siedliskiem instytucji publicznych. Kolejno pojawiały się Dworzec kolei Warszawsko-Wiedeńskiej (skrzyżowanie al. Jerozolimskich i Marszałkowskiej), Dworzec kolei Petersburskiej/Wileński (przy ulicy Wileńskiej), Dworzec kolei Terespolskiej/ Brzeski/ Wschodni (przy ulicy Brzeskiej/Kijowskiej), Dworzec Warszawa-Praga (na Nowym Bródnie), Główny Dworzec Kolei Nadwiślańskiej (niedaleko Cytadeli.)
W takich okolicznościach Warszawa szybko zmieniała się nie tylko w ośrodek tranzytowo- przeładunkowy, ale przede wszystkim w centrum handlowe. Obroty handlowe zwiększyły się wielokrotnie.
Sprawny handel jak wiadomo nie istnieje bez silnego sektora finansowego. Nieunikniony był więc szybki rozwój instytucji finansowych co odnotowała Stefania Kowalska - Glikman w ksiażce "Drobnomieszczaństwo w XIX-wiecznej Warszawie"
"W 1870 r. został otwarty Bank Handlowy w formie spółki akcyjnej, od 1871 r. działał Bank Dyskontowy. W 1887 r. prasa podawała, że w Warszawie znajduje się 7 banków, 31 towarzystw akcyjnych, jedno towarzystwo ubezpieczeniowe oraz 19 agentur towarzystwa ubezpieczeniowego, 30 domów bankierskich, 82 kantory kupców I gildii i 987 II gildii, 45 kantorów weksli, 26 rozmaitych domów agenturowych itp."
Dobre skomunikowanie otworzyło również nowe rynki zbytu dla warszawskiego przemysłu i rzemiosła , stymulując ich rozwój. Szczególne znaczenie miało otworzenie chłonnego rynku rosyjskiego.
Rozwój przemysłu stymulowała również duża podaż siły roboczej na skutek dużej migracji do miast w następstwie uwłaszczenia chłopów. Niewykwalifikowany robotnicy znajdowali zatrudnienie w przemyśle. Warszawa stawała się powoli ważnym centrum przemysłu metalurgicznego. Szybko postępował również mechanizacja w innych dziedzinach produkcji.
Rozwój kolejnictwa, handlu, przemysłu i bankowości stworzył nie tylko zapotrzebowanie na niewykwalifikowana lub wpółwykwalifikowaną siłę roboczą. Rozwój nie byłby możliwy bez dalszego napływu inteligencji - dobrze wykształconej i pozbawionej własnych środków produkcji grupy ludności. Napływała ona z dworów i prowincjonalnych miasteczek z których wypychały ja coraz trudniejsze warunki gospodarowania. Znajdowała ona zatrudnienie już nie tylko w instytucjach publicznych, ale również coraz częściej w sektorze prywatnym.
Szybki wzrost ludności Warszawy spowodował także nasilenie procesów społecznych zapoczątkowanych w poprzedniej epoce czyli coraz większe rozwarstwienie ludności i segmentację miasta na różne dzielnice, których charakter coraz bardziej odzwierciedlał status majątkowy i sposób zarabiania mieszkańców. Napływ ludności nie ograniczał się tylko do samego miasta. Dzięki rozwojowi kolei, dającej możliwość szybkiego i dogodnego transportu, szybkiej urbanizacji ulegały także strefy podmiejskie zasiedlane często przez bogatszą część miejskiej populacji uciekającej przed miejskim brudem i zgiełkiem.
O szybkości rozwoju Warszawy i bogactwie jakie ten rozwój generował świadczyć może fakt, że 1891 r. Warszawa liczyła 66 milionerów, w tym tylko 10 przedstawicieli arystokracji.. W połowie XIX w. klasycznym przedstawicielem warszawskiego milionera-finansisty był Leopold Kronenberg
W epoce turniur Warszawa zmieniała się z sennego ośrodka administracyjnego w dynamiczny i szybko bogacący ośrodek gospodarczy z szybko rosnąca liczba ludności. Ośrodek ten oddziaływał na najbliższą okolice jak jeszcze nigdy przedtem.
Baronowa XYZ o Warszawie w 1885 roku

"...Każdego, który pierwszy raz do Warszawy zawita, uderza przede wszystkiem jej ruchliwość i ożywienie ulic, przeciągające się aż do późnej nocy.
Pod tym względem mamy słuszną pretensyę do rangi stolicy, i po Paryżu i Londynie mało które z największych w Europie miast może naszemu syreniemu grodowi sprostać. Weź n. p. Wiedeń i porównaj go z Warszawą. Nad Dunajem o godzinie 10 wszystkie sklepy pozamykane, ulice puste, teatra pokończone, tramwaje wstrzymane, doróżek mało, i z trudnością gdzie znajdziesz jaką pierwszorzędną restauracyę otwartą. U nas ruch wieczorny miasta zaczyna się dopiero o tej porze.
Żaden z teatrów nie kończy się w zimie przed jedenastą, w lecie jeszcze później; na głównych ulicach ruch powozów nie ustaje nigdy, bo trwa właściwie do 4 rano, a zaczyna od 5; wszystkie hotele i restauracye napełniają się dopiero gośćmi koło północy, a tramwaye przestają kursować po jedenastej, wiele sklepów do późnej nocy otwartych, a ulice oświetlone porządnie i na ciemności egipskie i Towarzystwo dessauskie nie mamy bynajmniej powodu się uskarżać. Warunki życia kosztowne, to prawda, za to wytworne i pełne komfortu. Tak ,dobrze i pięknie budowanych domów, jak w Warszawie, nie w każdem większem znajdziesz miescie ; mieszkania w porównaniu z krakowskiemi i lwowskiemi obszerne, czyste, wygodne, a cena ich nie tak znowu wygórowana, jak to zwykła głosić fama, i jakby sądzić można z ustawicznych narzekań Kuryerów na "kamieniczników" i ich wyzysk.
(...)
Tego, co się nazywa w Paryżu quartier St. Germain; u nas wcale niema. Arystokratyczna dzielnica w Warszawie nie istnieje, ale od kiedy miasto zaczęło się rozszerzać ku Łazienkom i Koszykom, wszyscy się przeważnie przenieśli w tamtą stronę. Na Długiej, Miodowej, Senatorskiej, BieIańskiej, St. Jerskiej i. t. d. mieszkają dziś tylko kupcy, adwokaci i sądownicy, których ściąga tam bliskość biur i magistratur, za to część miasta po drugiej stronie Saskiego placu, ulica Mazowiecka, Włodzimierska, Warecka , Bracka i Chmielna, Aleje Jerozolimskie, Zielony Plac i. t. d. zmieniły się w centrum towarzyskiego życia; za Alejami Jerozolimskiemi ku Mokotowowi, na Kruczej, Nowogrodzkiej, Hożej, Źórawiej, Wspólnej it.d. urzędnicy, emeryci, ludzie średnio zamożni, bo mieszkania tam tanie a bardzo wygodne, a przed paru laty otworzono od Nowego Świata nową ulicę t. z. Foxal, gdzie stanęło kilka pięknych domów, a wśród nich pałac hr. Konstantego Przezdzieckiego, jeden z naj wspanialszych w Warszawie, przepełniony cennemi zabytkami sztuki; a urządzony z artyzmem i gustem prawdziwego znawcy.
Już to Warszawa może się poszczycić wspaniałemi apartamentami i nasi tapicerzy i dekoratorzy na brak roboty uskarżać się nie powinni. Nowoczesne wymagania mody mają tę dobrą stronę, że dziś każdy chciałby mieć w swojem mieszkaniu jaki starożytny mebel, piękny obraz, średniowieczną makatę, gobelin, majoliki, szafę gdańską i. t. d. Gust pod tym względem powszechny i zbytek w mieszkaniach może największy. Dawnych szablonowych salonów, w których pod ścianą stała poczciwa, rozłożysta kanapa, przed nią stół okrągły, a dokoła, jak żołnierze, w szeregach fotele i krzesła, znajdziesz tu już nie wiele. - Wszędzie wpływ Paryża, a może więcej jeszcze Wiednia, meble różnobarwne, imitacye starożytności, plusze, aksamity i hiszpańskie skóry, wszędzie okna zaciemnione, bronzów i obrazów dużo, nic błyszczącego, jaskrawego, rzucającego się w oczy, a wszystko raczej trzymane w tak modnych dziś półtonach, miękkie, ciepłe, szarawe... (...)
Nie wiem, jak tam w Krakowie, ale tu w Warszawie każdy naj skromniejszy nawet salonik musi mieć jakiś chociażby mały obrazek bardziej znanego pendzla, jakieś dzieło sztuki, starożytny świecznik, dawną makatę i t. d.
Reprodukcye i drzeworyty zeszły do przedpokojów, prędzej ktoś poprzestanie na kretonach, aniżeli miałby mieć gołe ściany w swem mieszkaniu. Naturalnie, że jak zagranicą, tak i u nas autentycznych starożytności nikt nastarczyć nie może, więc nasi stolarze robią przepyszne biurka a la Louis XV, kopiują na gwałt wszystkie Staniaławowskie meble z Łazienek i Zamku, sztuka stolarska i dekoracyjna dochodzić zaczyna u rzemieślników warszawskich do perfekeyi, a na wystawach obrazów ruch wielki i o nabywców nie trudno. Wszystkie tańsze i mniejsze rozmiarami obrazy rozchwytywane bywają odrazu. Niemasz nic złego, coby na dobre nie wyszło, a ten niektórych sfer naszych zbytek popiera istotnie przemysł i rozwija sztukę ..."
Pod tym względem mamy słuszną pretensyę do rangi stolicy, i po Paryżu i Londynie mało które z największych w Europie miast może naszemu syreniemu grodowi sprostać. Weź n. p. Wiedeń i porównaj go z Warszawą. Nad Dunajem o godzinie 10 wszystkie sklepy pozamykane, ulice puste, teatra pokończone, tramwaje wstrzymane, doróżek mało, i z trudnością gdzie znajdziesz jaką pierwszorzędną restauracyę otwartą. U nas ruch wieczorny miasta zaczyna się dopiero o tej porze.
Żaden z teatrów nie kończy się w zimie przed jedenastą, w lecie jeszcze później; na głównych ulicach ruch powozów nie ustaje nigdy, bo trwa właściwie do 4 rano, a zaczyna od 5; wszystkie hotele i restauracye napełniają się dopiero gośćmi koło północy, a tramwaye przestają kursować po jedenastej, wiele sklepów do późnej nocy otwartych, a ulice oświetlone porządnie i na ciemności egipskie i Towarzystwo dessauskie nie mamy bynajmniej powodu się uskarżać. Warunki życia kosztowne, to prawda, za to wytworne i pełne komfortu. Tak ,dobrze i pięknie budowanych domów, jak w Warszawie, nie w każdem większem znajdziesz miescie ; mieszkania w porównaniu z krakowskiemi i lwowskiemi obszerne, czyste, wygodne, a cena ich nie tak znowu wygórowana, jak to zwykła głosić fama, i jakby sądzić można z ustawicznych narzekań Kuryerów na "kamieniczników" i ich wyzysk.
(...)
Tego, co się nazywa w Paryżu quartier St. Germain; u nas wcale niema. Arystokratyczna dzielnica w Warszawie nie istnieje, ale od kiedy miasto zaczęło się rozszerzać ku Łazienkom i Koszykom, wszyscy się przeważnie przenieśli w tamtą stronę. Na Długiej, Miodowej, Senatorskiej, BieIańskiej, St. Jerskiej i. t. d. mieszkają dziś tylko kupcy, adwokaci i sądownicy, których ściąga tam bliskość biur i magistratur, za to część miasta po drugiej stronie Saskiego placu, ulica Mazowiecka, Włodzimierska, Warecka , Bracka i Chmielna, Aleje Jerozolimskie, Zielony Plac i. t. d. zmieniły się w centrum towarzyskiego życia; za Alejami Jerozolimskiemi ku Mokotowowi, na Kruczej, Nowogrodzkiej, Hożej, Źórawiej, Wspólnej it.d. urzędnicy, emeryci, ludzie średnio zamożni, bo mieszkania tam tanie a bardzo wygodne, a przed paru laty otworzono od Nowego Świata nową ulicę t. z. Foxal, gdzie stanęło kilka pięknych domów, a wśród nich pałac hr. Konstantego Przezdzieckiego, jeden z naj wspanialszych w Warszawie, przepełniony cennemi zabytkami sztuki; a urządzony z artyzmem i gustem prawdziwego znawcy.
Już to Warszawa może się poszczycić wspaniałemi apartamentami i nasi tapicerzy i dekoratorzy na brak roboty uskarżać się nie powinni. Nowoczesne wymagania mody mają tę dobrą stronę, że dziś każdy chciałby mieć w swojem mieszkaniu jaki starożytny mebel, piękny obraz, średniowieczną makatę, gobelin, majoliki, szafę gdańską i. t. d. Gust pod tym względem powszechny i zbytek w mieszkaniach może największy. Dawnych szablonowych salonów, w których pod ścianą stała poczciwa, rozłożysta kanapa, przed nią stół okrągły, a dokoła, jak żołnierze, w szeregach fotele i krzesła, znajdziesz tu już nie wiele. - Wszędzie wpływ Paryża, a może więcej jeszcze Wiednia, meble różnobarwne, imitacye starożytności, plusze, aksamity i hiszpańskie skóry, wszędzie okna zaciemnione, bronzów i obrazów dużo, nic błyszczącego, jaskrawego, rzucającego się w oczy, a wszystko raczej trzymane w tak modnych dziś półtonach, miękkie, ciepłe, szarawe... (...)
Nie wiem, jak tam w Krakowie, ale tu w Warszawie każdy naj skromniejszy nawet salonik musi mieć jakiś chociażby mały obrazek bardziej znanego pendzla, jakieś dzieło sztuki, starożytny świecznik, dawną makatę i t. d.
Reprodukcye i drzeworyty zeszły do przedpokojów, prędzej ktoś poprzestanie na kretonach, aniżeli miałby mieć gołe ściany w swem mieszkaniu. Naturalnie, że jak zagranicą, tak i u nas autentycznych starożytności nikt nastarczyć nie może, więc nasi stolarze robią przepyszne biurka a la Louis XV, kopiują na gwałt wszystkie Staniaławowskie meble z Łazienek i Zamku, sztuka stolarska i dekoracyjna dochodzić zaczyna u rzemieślników warszawskich do perfekeyi, a na wystawach obrazów ruch wielki i o nabywców nie trudno. Wszystkie tańsze i mniejsze rozmiarami obrazy rozchwytywane bywają odrazu. Niemasz nic złego, coby na dobre nie wyszło, a ten niektórych sfer naszych zbytek popiera istotnie przemysł i rozwija sztukę ..."
Jak to z kanalizacją bywało
Warszawa epoki tiurniur poza ogromnym zagęszczeniem zabudowy borykała się jeszcze z problemami sanitarnymi, które rozwiązała dopiero rozpoczęta w latach 80-tych budowa miejskiej kanalizacji.
Tytułem wstępu wypada napisać jak wyglądała w Warszawie sprawa doprowadzania i odprowadzania wody zanim przystąpiono do budowy kanalizacji. Wodę czerpano z studni znajdujących się na dziedzińcach. Była doprowadzana z Wisły, podłej jakości, mętna i czasami zmieszana z piaskiem.Istniały także studnie publiczne w których woda była zdecydowanie lepszej jakości, jednak było ich tylko trzy. W Ogrodzie Saskim, na Tłomackiem i przy parku Łazienkowskim.
Sprawę odprowadzania wody deszczowej, a także innych nieczystości załatwiano przy pomocy otwartych rynsztoków, które nie dość, że wydzielały niezbyt przyjemną woń to jeszcze budziły wątpliwości pod względem sanitarnym (niektórzy upatrywali w nich przyczyny zarażenia cholerą).
Wreszcie rolę toalet pełniły znajdujące się na podwórzach "budki z serduszkiem", które opróżniano przy pomocy urządzenia zwanego aparatem Bergera, który z wyglądu przypominał wielką armatę. Operacja powodowała ogromny smród wyczuwalny mimo zamkniętych okien.
Kiedy w latach 80-tych XIX wieku podniesiono temat budowy kanalizacji, która wszystkie te sanitarne problemy Warszawy miała rozwiązać, mogłoby się więc wydawać, że wszyscy mu przyklasną. Okazało się jednak,że znaleźli się jednak tacy którzy stawili zdecydowany opór. Byli nimi właściciele kamienic, a poszło jak to zwykle bywa o pieniądze.
Mimo licznych zalet budowa kanalizacji miała bowiem jedną wielką wadę. Była niesłychanie kosztowna, a właściciele kamienic obawiali się, ze koszty te przerzucone zostaną na nich (w pewnym stopniu niewiele się pomylili po skończyło się tak, że obciążeni zostali kosztami obowiązkowego przyłączenia kamienic do kanalizacji). Zanim jednak do tego doszło w Warszawie rozgorzała prowadzona na łamach prasy walka odnośnie tego czy tańsze i zdrowsze jest wywożenie odpadów sanitarnych wozami czy też odprowadzanie ich do Wisły za pomocą kanalizacji. Z perspektywy czasu dyskusja może wydawać się absurdalna jednak w perspektywa wyłożenia kilku tysięcy na podłączenie kamienicy do kanalizacji powodowała, że jej właściciel szukał wszelkich argumentów aby tego uniknąć od oskarżeń o celowe doprowadzanie do ruiny do ograniczania jego swobód obywatelskich. Zwolennicy kanalizacji także nie przebierali w środkach nazywając swoich przeciwników tępą kołtunerią o ograniczonej wiedzy i zainteresowaniach (w domyśle ograniczonych do pieniędzy).
Koniec końców wygrali zwolennicy kanalizacji i w roku 1888 zarządzono przymusowe podłączenie kamienic do kanalizacji. Powietrze w Warszawie stało się nieco czystsze, jednak inne problemy pozostały, na przykład smog pochodzący z palenia węglem, czy końskie odchody na ulicach. Nic więc dziwnego, że w tej sytuacji kto tylko mógł uciekał latem z miasta do jakiegoś pobliskiego letniska, których z czasem zaczął powstawać cały wianuszek okalający miasto.
Tytułem wstępu wypada napisać jak wyglądała w Warszawie sprawa doprowadzania i odprowadzania wody zanim przystąpiono do budowy kanalizacji. Wodę czerpano z studni znajdujących się na dziedzińcach. Była doprowadzana z Wisły, podłej jakości, mętna i czasami zmieszana z piaskiem.Istniały także studnie publiczne w których woda była zdecydowanie lepszej jakości, jednak było ich tylko trzy. W Ogrodzie Saskim, na Tłomackiem i przy parku Łazienkowskim.
Sprawę odprowadzania wody deszczowej, a także innych nieczystości załatwiano przy pomocy otwartych rynsztoków, które nie dość, że wydzielały niezbyt przyjemną woń to jeszcze budziły wątpliwości pod względem sanitarnym (niektórzy upatrywali w nich przyczyny zarażenia cholerą).
Wreszcie rolę toalet pełniły znajdujące się na podwórzach "budki z serduszkiem", które opróżniano przy pomocy urządzenia zwanego aparatem Bergera, który z wyglądu przypominał wielką armatę. Operacja powodowała ogromny smród wyczuwalny mimo zamkniętych okien.
Kiedy w latach 80-tych XIX wieku podniesiono temat budowy kanalizacji, która wszystkie te sanitarne problemy Warszawy miała rozwiązać, mogłoby się więc wydawać, że wszyscy mu przyklasną. Okazało się jednak,że znaleźli się jednak tacy którzy stawili zdecydowany opór. Byli nimi właściciele kamienic, a poszło jak to zwykle bywa o pieniądze.
Mimo licznych zalet budowa kanalizacji miała bowiem jedną wielką wadę. Była niesłychanie kosztowna, a właściciele kamienic obawiali się, ze koszty te przerzucone zostaną na nich (w pewnym stopniu niewiele się pomylili po skończyło się tak, że obciążeni zostali kosztami obowiązkowego przyłączenia kamienic do kanalizacji). Zanim jednak do tego doszło w Warszawie rozgorzała prowadzona na łamach prasy walka odnośnie tego czy tańsze i zdrowsze jest wywożenie odpadów sanitarnych wozami czy też odprowadzanie ich do Wisły za pomocą kanalizacji. Z perspektywy czasu dyskusja może wydawać się absurdalna jednak w perspektywa wyłożenia kilku tysięcy na podłączenie kamienicy do kanalizacji powodowała, że jej właściciel szukał wszelkich argumentów aby tego uniknąć od oskarżeń o celowe doprowadzanie do ruiny do ograniczania jego swobód obywatelskich. Zwolennicy kanalizacji także nie przebierali w środkach nazywając swoich przeciwników tępą kołtunerią o ograniczonej wiedzy i zainteresowaniach (w domyśle ograniczonych do pieniędzy).
Koniec końców wygrali zwolennicy kanalizacji i w roku 1888 zarządzono przymusowe podłączenie kamienic do kanalizacji. Powietrze w Warszawie stało się nieco czystsze, jednak inne problemy pozostały, na przykład smog pochodzący z palenia węglem, czy końskie odchody na ulicach. Nic więc dziwnego, że w tej sytuacji kto tylko mógł uciekał latem z miasta do jakiegoś pobliskiego letniska, których z czasem zaczął powstawać cały wianuszek okalający miasto.

W tym okresie Warszawa rozrastała szybko dochodząc w 1914 roku do liczby 884 540 mieszkańców. W najszybszym okresie wzrostu w latach 1895 - 1900 przybyło jej aż 150 tys., (średnio 30 tys na rok).
W tym czasie Warszawa stawała się coraz ważniejszym ośrodkiem przemysłowym. Na uwagę zasługuje przemysł metalowy. Pod ochrona protekcyjnej polityki rządu z dostępem do chłonnych rosyjskich rynków - zaczynał on dominować przemysłowy krajobraz Warszawy, która zaczynała dystansować inne ośrodki metalurgiczne.
Większe zakłady często miały formę spółek akcyjnych. Przykładem były zakłady Lilpop, Rau i Loewenstein czy „Wulkan". Obok prosperowały także drobne i małe zakłady galanterii metalowej, platnicze, blacharskie, ślusarskie nastawione na rynek miejscowy.
Spółki akcyjne rozwijały się również w innych dziedzinach przemysłu np przemysłu włókienniczego, który odradza się właśnie dzięki kapitałom akcyjnym. Przykładem jest Tow. Akc. „Wola" (art bawełniane), czy też Tow. Akc. Lnianej i Jutowej Manufaktury. Innym przykładem spółki akcyjnej może Tow. Akc. Temler-Szwede zajmujące się garbarstwem. Tutaj również duże firmy były nastawione głownie na eksport, pozostawiając rynek lokalny mniejszym zakładom
Dobra koniunktura nie ominęła również drobnych zakładów przemysłowych produkujących na rynek wewnętrzny, które działały w branży chemicznej, konfekcji, przemyśle przetwórczym , papiernictwie etc. Szczególnie korzystne była ostatnia dekada XIX wieku. O tempie rozwoju przemysły w tym okresie świadczy fakt, że nawet w mniej korzystnym okresie 1900-1914 powstało 406 fabryk.
Gwałtowny rozwój miał też swoją drugą stronę. Coraz częściej dochodziło do demonstracji zarówno robotniczych jak i patriotycznych, a pochód pierwszomajowy tradycyjnie zmieniał się w walki z policją, kontynuowane w trakcie obchodów 3 maja. Jak pisze Karolina Beylin w "Warszawy dni powszednie 1800 -1914"
"[rok 1904] Zapalny, jak co roku od dłuższego czasu, dzień 1 Maja w tym roku oznaczył się wielu zdarzeniami. (...)
Około siódmej przed wieczorem na rogu Alej Jerozolimskich i Nowego Światu uformował się olbrzymi pochód, złożony z robotników i młodzieży, który rozwinąwszy czerwone sztandary ruszył ku Krakowskiemu Przedmieściu, kierując się do pomnika Mickiewicza. Przed pomnikiem na pochód natarła policja i rozproszyła manifestantów. Aresztowano dwadzieścia cztery osoby (...) Dzień 3 Maja również nie przeszedł spokojnie. Tym razem pochód usiłowali zorganizować studenci Uniwersytetu i Politechniki, ale demonstrację rozproszono, a siedemdziesięciu siedmiu akademików aresztowano i zabrano do Cytadeli."
Jednak Warszawa czasu gorsetów to nie tylko przemysł i demonstracje. Tak opisywano imponujące centrum Warszawy w notatkach zamieszczanych w 1910 we "Wsi Ilustrowanej"
"Mimo olbrzymiego rozrostu Warszawy, jeżeli nie geometrycznie, to faktycznie. Plac Teatralny pozostał dotychczas centralnym punktem miasta i najbardziej ożywioną jego dzielnicą, posiadającą nadto główny węzeł komunikacji tramwajowej. Wspaniały gmach teatru, zbudowany w roku 1833 na miejscu posesji zwanej .Marywilem" Jest ozdobą całej tej dzielnicy, która też odeń swą nazwę przybrała. Tu tei spotykamy pierwszorzędne firmy kupieckie, które się już to w samym gmachu teatralnym, już to w pobliżu rozmieściły. Znana całej Warszawie cukiernia "Filarki", sławny magazyn jubilerski M. Mankfelewicza, magazyn konfekcji i galanterji Golińskiej, największy skład chemiczno-apteczny firmy Spiess, tu mają swoje siedlisko. (...)
Marszałkowska! tak zowie w skróceniu Warszawa serję najdłuższą arterji komunikacyjnej, ciągnącą sic: od rogatki Mokotowskiej do Saskiego Ogrodu. .Marszałkowska, dziś pod względem ożywienia i ruchu handlowego rywalka Nowego-Światu. i Krakowskiego, pod względem okazałych gmachów może się równać z pierwszorzędnymi ulicami stolic europejskich. Od samej rogatki, poczynając gdzie do niedawna były ogródki i domki parterowe, dziś wznoszą się cztero lub trzy piętrowe domy (...) . Od Pięknej ruch uliczny coraz bardziej wzrasta, przechodząc stopniowo w prawdziwie wielkomiejskie ożywienie, które, rosnąc crescendo, dochodzi już około ulicy Moniuszki do kulminacyjnego punktu i, nie słabnąc, przeobraża się omal w tłok obok gmachu firmy "Bogusław Herse", jednego z piękniejszych w Warszawie, zbudowanego według planu inżyniera Hussa, w którym mieszczą się znane w całym kraju, a nade wszystko płci pięknej, magazyny mód, europejskich rozmiarów i sławy"
W tym czasie Warszawa stawała się coraz ważniejszym ośrodkiem przemysłowym. Na uwagę zasługuje przemysł metalowy. Pod ochrona protekcyjnej polityki rządu z dostępem do chłonnych rosyjskich rynków - zaczynał on dominować przemysłowy krajobraz Warszawy, która zaczynała dystansować inne ośrodki metalurgiczne.
Większe zakłady często miały formę spółek akcyjnych. Przykładem były zakłady Lilpop, Rau i Loewenstein czy „Wulkan". Obok prosperowały także drobne i małe zakłady galanterii metalowej, platnicze, blacharskie, ślusarskie nastawione na rynek miejscowy.
Spółki akcyjne rozwijały się również w innych dziedzinach przemysłu np przemysłu włókienniczego, który odradza się właśnie dzięki kapitałom akcyjnym. Przykładem jest Tow. Akc. „Wola" (art bawełniane), czy też Tow. Akc. Lnianej i Jutowej Manufaktury. Innym przykładem spółki akcyjnej może Tow. Akc. Temler-Szwede zajmujące się garbarstwem. Tutaj również duże firmy były nastawione głownie na eksport, pozostawiając rynek lokalny mniejszym zakładom
Dobra koniunktura nie ominęła również drobnych zakładów przemysłowych produkujących na rynek wewnętrzny, które działały w branży chemicznej, konfekcji, przemyśle przetwórczym , papiernictwie etc. Szczególnie korzystne była ostatnia dekada XIX wieku. O tempie rozwoju przemysły w tym okresie świadczy fakt, że nawet w mniej korzystnym okresie 1900-1914 powstało 406 fabryk.
Gwałtowny rozwój miał też swoją drugą stronę. Coraz częściej dochodziło do demonstracji zarówno robotniczych jak i patriotycznych, a pochód pierwszomajowy tradycyjnie zmieniał się w walki z policją, kontynuowane w trakcie obchodów 3 maja. Jak pisze Karolina Beylin w "Warszawy dni powszednie 1800 -1914"
"[rok 1904] Zapalny, jak co roku od dłuższego czasu, dzień 1 Maja w tym roku oznaczył się wielu zdarzeniami. (...)
Około siódmej przed wieczorem na rogu Alej Jerozolimskich i Nowego Światu uformował się olbrzymi pochód, złożony z robotników i młodzieży, który rozwinąwszy czerwone sztandary ruszył ku Krakowskiemu Przedmieściu, kierując się do pomnika Mickiewicza. Przed pomnikiem na pochód natarła policja i rozproszyła manifestantów. Aresztowano dwadzieścia cztery osoby (...) Dzień 3 Maja również nie przeszedł spokojnie. Tym razem pochód usiłowali zorganizować studenci Uniwersytetu i Politechniki, ale demonstrację rozproszono, a siedemdziesięciu siedmiu akademików aresztowano i zabrano do Cytadeli."
Jednak Warszawa czasu gorsetów to nie tylko przemysł i demonstracje. Tak opisywano imponujące centrum Warszawy w notatkach zamieszczanych w 1910 we "Wsi Ilustrowanej"
"Mimo olbrzymiego rozrostu Warszawy, jeżeli nie geometrycznie, to faktycznie. Plac Teatralny pozostał dotychczas centralnym punktem miasta i najbardziej ożywioną jego dzielnicą, posiadającą nadto główny węzeł komunikacji tramwajowej. Wspaniały gmach teatru, zbudowany w roku 1833 na miejscu posesji zwanej .Marywilem" Jest ozdobą całej tej dzielnicy, która też odeń swą nazwę przybrała. Tu tei spotykamy pierwszorzędne firmy kupieckie, które się już to w samym gmachu teatralnym, już to w pobliżu rozmieściły. Znana całej Warszawie cukiernia "Filarki", sławny magazyn jubilerski M. Mankfelewicza, magazyn konfekcji i galanterji Golińskiej, największy skład chemiczno-apteczny firmy Spiess, tu mają swoje siedlisko. (...)
Marszałkowska! tak zowie w skróceniu Warszawa serję najdłuższą arterji komunikacyjnej, ciągnącą sic: od rogatki Mokotowskiej do Saskiego Ogrodu. .Marszałkowska, dziś pod względem ożywienia i ruchu handlowego rywalka Nowego-Światu. i Krakowskiego, pod względem okazałych gmachów może się równać z pierwszorzędnymi ulicami stolic europejskich. Od samej rogatki, poczynając gdzie do niedawna były ogródki i domki parterowe, dziś wznoszą się cztero lub trzy piętrowe domy (...) . Od Pięknej ruch uliczny coraz bardziej wzrasta, przechodząc stopniowo w prawdziwie wielkomiejskie ożywienie, które, rosnąc crescendo, dochodzi już około ulicy Moniuszki do kulminacyjnego punktu i, nie słabnąc, przeobraża się omal w tłok obok gmachu firmy "Bogusław Herse", jednego z piękniejszych w Warszawie, zbudowanego według planu inżyniera Hussa, w którym mieszczą się znane w całym kraju, a nade wszystko płci pięknej, magazyny mód, europejskich rozmiarów i sławy"
Na stronie wykorzystano dzieła sztuki i oryginalne ilustracje z epoki znajdujące się w domenie publicznej. Szczegółowa lista wykorzystanych ilustracji wraz ze źródłem ich pochodzenia na stronie 'indeks ilustracji |